Rok 1937: Winda
Jan czuje się piękny, zadowolony, godny pożądania i wolny: kończy się budowa dwóch instytutów naukowych i rozpoczyna budowa najwyższego wieżowca w republice. Ma mieć 16 pięter - 77,5 metra wysokości. Będzie biurowcem Baty.
Brytyjski pisarz Orwell dopiero za 11 lat ogłosi drukiem zasady życia pod okiem Wielkiego Brata, ale Jan wyprzedza światową literaturę. Wpada na pomysł, aby stworzyć coś, czego jeszcze nie było: ruchome, śledzące pracowników biuro. Swoją kancelarię umieszcza w przeszklonej windzie, która sunie wzdłuż wieżowca. (Kabina 5x5 metrów, umywalka z ciepłą wodą, radio, klimatyzacja).
Nie musi wychodzić z windy, nie musi iść po schodach. Kancelaria zatrzymuje się na przykład na piętrze 13., ściana budynku usuwa się na bok i ze swej ruchomej sali tronowej Jan Antoni Bata widzi pracujących ludzi.
To także dla ich dobra: aby przyjść do szefa, nie muszą pokonywać przestrzeni wieżowca.
Jeśli zajdzie taka potrzeba, kancelaria za minutę może scalić się z piętrem trzecim.
"Gottland", Mariusz Szczygieł
P.S. Na wystawie na parterze "21" można poczytać o pracach restauratorskich. Z ciekawostek to gumoleum na posadzkach budynku, ułożone też w windzie, było dla konserwatorów jednym z większych wyzwań. Nietrwały materiał, który nie przeszedł próby czasu, został ostatecznie wyprodukowany na specjalne zamówienie. Jakoś porusza mnie sposób rozłożenia kwadratowych tafli - materiał już nowoczesny, a sposób ułożenia tradycyjny. Całość przypomina zabytkowe marmurowe posadzki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz