To były bardzo skomplikowane warsztaty i wszystko, co jestem w stanie zrobić, to pokazać dzieła Marysi i Marcinka przyniesione do domu, czyli grube listy wypełnione niebieskimi kartkami. Dla mnie najciekawsze jest porównanie, jak te same zadania wykonują trzylatek i pięciolatek. Mój kochany trzylatek, który na razie rysuje wszystko jedną kredką, oraz mój zdolny pięciolatek, który zawsze rysował bardzo dużo i bardzo ładnie.
Jakoś tym razem bardziej przemawiają do mnie dzieła Marcinka.
Warsztaty wymagały precyzji i ścisłego wykonywania poleceń, a on starał się jak mógł, co na szczęście nie do końca mu wyszło.
Na pierwszym piętrze, przy okrągłym stole z korespondencją grupy a.r., zaadresowaliśmy koperty, podając imię nadawcy i adresata. I dodaliśmy rysunek wieżowca, w którym mieszkamy:

Pod dziełem nie wiem czyim, w każym razie przedstawiającym linię, rysowaliśmy szlaczki, a w zagiętej, sekretnej części listu, rysowaliśmy fragment szyfru:

Koło "Głowy młodej dziewczyny" Pablo Picasso narysowaliśmy infografikę o relacji patrzącego i obrazu:

Obok pracy Grzegorza Kowalskiego "Rękawiczki (Kolekcja)" odrysowaliśmy i pokolorowaliśmy nasze ręce:

Na koniec, koło autoportreów Josepha Beuysa, ozdobiliśmy i przykleiliśmy znaczki pocztowe i otrzymaliśmy upragniony, muzealny stempel (tutaj konstrukcja myślowa była następująca: autoportrety to dowód narcyzmu, narcyz to kwiat, a na znaczkach często są kwiaty:-)):

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz