19.02.2013

RESTAURANT DAY



Wpisujemy Restaurant Day w kalendarz naszych łódzkich imprez. Byliśmy w Prexerze, u Danny'ego (który pisze blog "ŻYĆ aby JEŚĆ" i jest znajomym naszych znajomych).

A oto moja próba recenzji:

Był to najdłużej trwający posiłek w naszym życiu. Nigdzie równie długo nie czekaliśmy na jedzenie, W Prexerze byliśmy ze cztery godziny, co przetrwaliśmy tylko dzięki temu, że razem z nami czekało jeszcze mnóstwo innych osób. Urok naszej jednodniowej restauracji polegał na tym, że dostawaliśmy jedną potrawę na pół godziny, co sprzyjało próbowaniu wszystkiego. Dlatego mogę się wypowiadać na temat wszystkiego.

Jako mięsożercy próbowaliśmy wątróbki drobiowej z malinami, sosem malinowym i prażonymi migdałami, wołowiny z pomidorami cherry i sosem chilli oraz kurczaka z parmezanem (super, super, super). A ponieważ uwielbiamy zupy, to wzięliśmy szpinakową (smaczna) i pomidorową (nic nie piszę :-)). I jeszcze ciasta: tarta orzechowa (pyszne nadzienie) i serowo-cytrynowa (pyszna! szczególnie kruchy spód). Upiekł je ktoś z "Zaraz Wracam" i postanowiliśmy się tam wybrać, bo jeszcze nie byliśmy.

Życie restauratora łatwe nie jest, chyba, że znajdzie się naprawdę wybitną kelnerkę:


Wołowina, ręka Marka, kawałek Marcinka, kawałek Marysi, kawałek hulajnogi:


Marysia pod stołem:


Tarta serowo - cytrynowa i kitka Marysi:


W oczekiwaniu na pomidorówkę:


Dla czekających:


Prexer:


P.S. Jeśli ktoś jest ciekaw bohatera drugiego planu, to siedzieliśmy przy stoliku Hakobo.

1 komentarz:

marta pisze...

Warto obejrzeć do końca ten film:
http://www.youtube.com/watch?v=D_EeUORSw50

Prześlij komentarz