W Zbójnickiej Chacie wpadł nam w ręce archiwalny numer kwartalnika wydawanego przez TPN. "Tatry" zrobiły wywiady ze Słowakami nt. polskich turystów. Nie sądziliśmy, że problemem jest używanie polskich nazw, co utrudnia akcje ratunkowe i chyba jest postrzegane za nietaktowne (podobnie jak próby rozmowy po angielsku). Jeżeli wszyscy, tak jak my, przemierzają Tatry z przewodnikiem autorstwa Józefa Nyki (czy jest w ogóle jakiś inny?), to jak może być inaczej? Nyka przywiązuje do polskiego nazewnictwa ogromną wagę i oczywiście stosuje je w swoich opisach.
Polubiliśmy i szanujemy Słowaków i dlatego Vel'ka Studena Dolina jest dla nas Vel'ką Studeną Doliną (a nie Staroleśną) a Mala Malą (a nie Zimnej Wody), natomiast nie da się zaprzeczyć, że jest to "nieporównanej piękności przykład krajobrazu polodowcowego".
Spędziliśmy leniwy, "nieprównanej piękności" dzień w Vel'kiej Studenej Dolinie, nie ruszając się ze Schroniska Zamkowskiego. Przeszliśmy część żółtego szlaku w kierunku Priecnego Sedla (a nie "Czerwonej Ławki"), po drodze przypatrując się wspinaczom, a później część niebieskiego w kierunku Prielomu (a nie "Rohatki"), zbierając po drodze kamienie (znaleźliśmy rudę żelaza), mocząc nogi w stawie i zaglądając do norek świstaków.
Spędziliśmy leniwy, "nieprównanej piękności" dzień w Vel'kiej Studenej Dolinie, nie ruszając się ze Schroniska Zamkowskiego. Przeszliśmy część żółtego szlaku w kierunku Priecnego Sedla (a nie "Czerwonej Ławki"), po drodze przypatrując się wspinaczom, a później część niebieskiego w kierunku Prielomu (a nie "Rohatki"), zbierając po drodze kamienie (znaleźliśmy rudę żelaza), mocząc nogi w stawie i zaglądając do norek świstaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz