








Jak większość osób do Museum fur Naturkunde przyszliśmy po to, żeby pokazać dzieciom dinozaury. Obejrzeliśmy szkielety oraz krótkie filmy i w sumie byliśmy gotowi, żeby iść do kawiarni muzealnej na apfel strudel. Dla porządku zajrzeliśmy do następnej sali ("System Ziemia") i do kolejnej, z wystawą czasową (o DNA i klonowaniu). Jednak, kiedy dotarliśmy do sali z preparatami "mokrymi", stwierdziliśmy, że musimy maksymalnie wykorzystać każdą minutę i zajrzeć w każdy możliwy zakamarek.
Fragment z ulotki:
"Po trzyletnim okresie odbudowy we wrześniu 2010 roku otworzony został jeden z najnowocześniejszych na świecie budynków muzealnych z naukowymi zbiorami preparatów "mokrych" - wschodnie skrzydło muzeum. Znajduje się tu 276 000 zbiorników szklanych z ok. milionem zwierząt umieszczonych w 80 tonach alkoholu etylowego i spreparowanych zgodnie z najnowszymi standardami bezpieczeństwa."
Milion stworzeń w słoikach i tony alkoholu etylowego, do tego pokazane w spektakularny sposób (złoty, rozświetlony od środka, kubik, umieszczony wewnąrz purpurowego). Miliony wypchanych zwierząt (w tym wymarłych gatunków jak kwagga właściwa lub wilk workowaty). Gigantyczne modele owadów. Wystawa pokazująca 75% minerałów świata. Kiedy Marysia tam weszła i powiedziała, że zrobi im wszystkim zdjęcia, byliśmy przerażeni, bo to bardzo stanowcza dziewczynka. Wyprawy poszukiwawcze. Techniki preparowania. Zmiażdżona kolekcja szkieletów wielorybów.
Nie wiem, jak się czuła ta ryba, w każdym razie była jedynym żywym stworzeniem pośród 30 000 000, umieszczonych w słoikach, wysuszonych lub zabalsamowanych:

2 komentarze:
Dobre! Petersburskie muzeum się nie umywa - myślę, że eksponatów ma porównywalnie dużo (są i mamuty wykopane gdzieś), ale tam ekspozycji nikt nie zmieniał od lat 60 tak na moje oko :)
W tym wszystkim jest coś nieludzkiego. To bardzo rozległy budynek i szczerze mówiąc miało się wrażenie, że gdybyśmy dobrze poszukali, gdzieś tam, w jakimś podziemnym zakamarku, znaleźlibyśmy się przedstawicieli rodzaju ludzkiego...
P.S. Mój najdłuższy wpis na blogu - efekty czytania "petersburskiego " ;-).
Prześlij komentarz