3.05.2013

KOLIBA (CZYLI SZLAKIEM WATY CUKROWEJ)

Idąc dzisiaj szlakiem waty cukrowej (której zjedzenie jest najnowszym marzeniem Marysi), trafiliśmy do Koliby. Który raz tu jesteśmy? I jak się oprzeć temu miejscu? Tym wzorom, tym przedmiotom, tej atmosferze? I tym filcowym kapciom?:


Makieta willi ciągle jest jeszcze wyższa od Marysi:


Makieta chaty już nie:


Zdjęcia, które zrobiłam dla siebie. Serwis kawowy projektu Witkiewicza. Miniaturowe filiżanki wykorzystują motyw kubka do żentycy, który znamy z bacówek:


Tu widać uszko:


Na piętrze natknęliśmy się na wystawę malarstwa na szkle Eweliny Pęksowej. Do księgi pamiątkowej Marysia przerysowała swój ulubiony obraz (zawsze się zastanawiamy, co chętnie zabralibyśmy do domu, do kolekcji):


I pierwowzór ("najwyższa" Matka Boska):

1 komentarz:

Ola Sowa pisze...

Ach i och! Cudo.

Prześlij komentarz