Idąc dzisiaj szlakiem waty cukrowej (której zjedzenie jest najnowszym marzeniem Marysi), trafiliśmy do Koliby. Który raz tu jesteśmy? I jak się oprzeć temu miejscu? Tym wzorom, tym przedmiotom, tej atmosferze? I tym filcowym kapciom?:
Makieta willi ciągle jest jeszcze wyższa od Marysi:
Makieta chaty już nie:
Zdjęcia, które zrobiłam dla siebie. Serwis kawowy projektu Witkiewicza. Miniaturowe filiżanki wykorzystują motyw kubka do żentycy, który znamy z bacówek:
Tu widać uszko:
Na piętrze natknęliśmy się na wystawę malarstwa na szkle Eweliny Pęksowej. Do księgi pamiątkowej Marysia przerysowała swój ulubiony obraz (zawsze się zastanawiamy, co chętnie zabralibyśmy do domu, do kolekcji):
I pierwowzór ("najwyższa" Matka Boska):
1 komentarz:
Ach i och! Cudo.
Prześlij komentarz